Przed COP 24

Opublikowano: środa, 07, czerwiec 2017 16:50

766987 PUo7 Janusz20Steinhoff202 34

W Katowicach na szczycie klimatycznym trzeba przedstawić nasze argumenty

Konferencja Klimatyczna ONZ w 2018 roku – tzw. COP 24 – odbędzie się w Katowicach, o czym poinformował Jan Szyszko, minister środowiska. Jak się pan na to zapatruje?

Należy się z tego tylko cieszyć. Dysponujemy potencjałem, by dobrze zorganizować w Katowicach taką konferencję. Będziemy mogli pokazać Śląsk, który przeszedł naprawdę wielkie przeobrażenia od roku 1989. Szczególnie w zakresie redukcji emisji, bo przecież biorąc pod uwagę protokół z Kioto, wywiązaliśmy się z nawiązką.

Na Śląsku przeszliśmy daleką drogę. Oczywiście nadal jest wiele do zrobienia, ale jest dużo lepsza sytuacja niż 20 czy 30 lat temu. A zatem, to dobra informacja, bo można będzie pokazać obecny Śląsk i to, ile już zdołano dokonać w zakresie ochrony środowiska.

Walka z globalnym ociepleniem to temat budzący duże emocje

To złożona problematyka. Przykładowo prezydent USA Donald Trump raczej nie zgadza się z tezą, że emisja dwutlenku węgla przyczynia się do ocieplania klimatu. Jak wiadomo, środowisko naukowe też jest tu podzielone. Natomiast na pewno trzeba walczyć z uciążliwością tzw. niskiej emisji. Walka ze smogiem to jedno z największych wyzwań nie tylko w Katowicach czy Krakowie.

Ta niska emisja to między innymi efekt sposobu spalania węgla przez sektor komunalno-bytowy, jak i niskiej jakości spalanego węgla. Dochodzi tu też problem spalania śmieci. Trzeba budować elektrociepłownie, najlepiej w kogeneracji. I zastępować piece ciepłem sieciowym.

Jeżeli natomiast chodzi o elektroenergetykę, to jest to problem natury politycznej, ekonomicznej i technologicznej. Poszczególne kraje europejskie opierają swą energetykę na bazie takich, a nie innych nośników energii. Przykładowo Francja bazuje na atomie. A elektrownie jądrowe powstawały tam, kiedy nie było mowy o czymś takim, jak obecne, restrykcyjne podejście do kwestii ochrony klimatu. Polska ma elekroenergetykę zdominowaną przez węgiel kamienny i brunatny. Mamy przy tym niższe zużycie energii średnio o 50 procent w stosunku do krajów starej UE. Trudno więc, byśmy w ciągu dziesięciu czy piętnastu lat przestawili naszą elektroenergetykę na inny rodzaj paliw. Możemy natomiast zastępować stare moce wytwórcze wysokosprawnymi blokami. Zwiększenie sprawności przyczynia się do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Trzeba pamiętać, że nakłady na środowisko kosztują. Pewnie będzie się u nas rozwijać energetyka prosumencka, będzie trzeba mieć 15 proc. energii z OZE w 2020 roku w miksie energetycznym.

Tak, bowiem ze strony Komisji Europejskiej spotykamy się także z dziwnymi działaniami. Mówi się o tym, że rynek mocy jest istotny. Natomiast KE w ramach tzw. pakietu zimowego wskazała normę emisji dwutlenku węgla 550 g na kilowatogodzinę, co wyklucza elektrownie węglowe. Potrzebna jest zatem rzetelna i poważna dyskusja.

Emisja dwutlenku węgla to problem globalny, nie lokalny. Europa musi zatem przekonać innych do swoich racji. W przeciwnym wypadku przemysł będzie się przenosił poza UE, a gospodarka unijna tracić będzie na swej konkurencyjności. O tym właśnie trzeba dyskutować.

Rozmawiał: Jerzy Dudała

Źródło: WNP.PL